Powiększ
Powiększ zdjęcie

Góralski Teatr Pieśni „Dunawiec”

Rok przyznania nagrody:
2024

Kategoria:
Kategoria VI: Zespoły folklorystyczne

Dziedzina:
Muzyka. Taniec. Śpiew

Region:
Dolny Śląsk. Górale Czadeccy

Góralski Teatr Pieśni „Dunawiec” – funkcjonuje od 1984 r. Składa się z potomków polskich reemigrantów z Bukowiny – górali czadeckich, którzy przybyli na Dolny Śląsk w 1947 r. Należy do nielicznych w regionie grup, które oprócz gwar, obrzędów oraz imponującego repertuaru dawnych pieśni, zachowały tradycyjne stroje odświętne.

Zbylutów, Dolny Śląsk, woj. dolnośląskie

Najstarsi mieszkańcy dolnośląskiej wsi Zbylutów przez powojenne dziesięciolecia z rozrzewnieniem wspominali opuszczoną w 1946 roku wieś Dunawiec na Bukowinie jako wyjątkowo rozśpiewane miejsce. W okolicy była góra zwana Wieżą,  na zboczach której spotykano się, by wspólnie intonować pieśń.

Na Bukowinę Górale Czadeccy wywędrowali około połowy XIX stulecia z okolic Czadcy - terenu pogranicza polsko-słowacko-czeskiego. Słabo zaludnioną prowincję rząd cesarski postanowił zasiedlić osadnikami z innych rejonów imperium. Obok siebie zamieszkali Rusini, Polacy, Niemcy, Rumuni, Żydzi i Ormianie. Sąsiedztwo w naturalny sposób wzmocniło pograniczną potrzebę silniejszego akcentowania własnych znaków kulturowych – języka, zwyczajów i stroju. W samej wsi Dunawiec zamieszkali prawie sami Polacy. W okolicy słynęły urodą tutejsze dziewczyny, które wyróżniały się pięknymi strojami haftowanymi szklanymi koralikami. Anna Delus  (1924-2008) – nieżyjąca dziś członkini zespołu tak wspominała: Kobiety stroiły się w korale, mężczyźni w białych spodniach i kamizelkach – tacy przystojni. Nie było wśród nich karłaków. Gdy wyszli z kościoła, to tacy byli ładni, niby pisanki.

Po prawie stuleciu karczowania bukowych ostępów i budowaniu wspólnoty, nadeszła Wielka Wojna i nastąpił pobór rekruta. Po czasie tym pozostały liczne pieśni wojackie, w których wyśpiewywano tęsknotę za najbliższymi, opowiadano o miłosnych dramatach i realiach rekruckiej doli. Traumy te głęboko odbiły się na grupowej psychice. Są niezwykłym świadectwem tamtego czasu. Następna wojna całkiem zdekonstruowała bukowiński świat. W efekcie nowych przebiegów granic północna część Bukowiny z Dunawcem znalazła się pod władztwem radzieckim. Spodziewając się prześladowań za wiarę i przynależność narodową Polacy poddali się ekspatriacji. Pożegnaniu z Bukowiną towarzyszyły łzy i swąd palonych książek, których nie wolno było zabierać ze sobą, a jakoś nie godziło się ich zostawiać na poniewierkę. Długo potem wielu najstarszych mieszkańców Zbylutowa z żalem wspominało te chwile. Jedna z pieśni ułożonych po wojnie oddaje ten smutek: Buki moje buki już mi nie szumicie, smutno mi za wami całe moje życie… Polacy wywodzący się z Bukowiny, mieszkający dziś w różnych regionach kraju traktują ją jak swoisty hymn.

Ekspatriowanych z bukowińskich wiosek Górali Czadeckich rozproszono w emigracyjnych transportach na obszarze kilku regionów. Mieszkańców Dunawca osiedlono na Dolnym Śląsku i Ziemi Lubuskiej. Osiedleńcy czuli się obco na nowej ziemi, otoczeni sąsiadami wysiedlonymi z różnych krain. Z czasem nauczono się współistnieć. Z trudnością akceptowano różnice w stroju, mowie, obyczaju. Wszelka odmienność podlegała często wyśmianiu. Trwały trudne procesy integracyjne i tworzyła się powoli nowa, powojenna społeczność ziem zwanych odzyskanymi. Zamieszkiwanie w zwartej grupie ludzi tego samego pochodzenia ułatwiało zachowanie dziedzictwa tradycji i szybsze odzyskanie poczucia bezpieczeństwa. Przykładem jest tu część społeczności Zbylutowa i okolicznych wsi, którzy pozostawali sąsiadami jeszcze na Bukowinie. Ludzie starsi przejmowali rolę strażników tradycji i pilnowali, by zachować je w postaci pamiętanej z bukowej krainy.

Górale Czadeccy w Zbylutowie dopiero z początkiem lat osiemdziesiątych XX wieku zdecydowali się rozpakować tradycyjne stroje przywiezione z Bukowiny i publicznie śpiewać swoje pieśni. Z początku okazją były regionalne konkursy tradycji, a potem - Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. W 1991 roku zespół Dunawiec został tam uhonorowany główną nagrodą – Basztą. Pasmo sukcesów kontynuowały wybitne wykonawczynie z grona jego członkiń. Były to laureatki nagród: Jadwiga Sawicka (†), Brygida Ściga (†), Jadwiga Zakaszewska i najbardziej utytułowana – Zofia Tarasiewicz – zdobywczyni aż dwóch festiwalowych Baszt (1996, 2002) oraz prestiżowej Nagrody im. prof. Jerzego Bartmińskiego (2024).

Pomysł nazwania zespołu śpiewaczego Dunawiec Góralskim Teatrem Pieśni powstał podczas podróży na Wyspy Brytyjskie w 1997 roku, dokąd udano się, by uczestniczyć w Teesside International Eisteddfod  w Middlesbrough - jednym z najstarszych w Europie konkursów tradycji odbywającym się od kilkuset  lat. Otrzymana tam III nagroda przyznana przez jury – etnomuzykologów m.in. z Oxford i Cambridge stała się ważnym, międzynarodowym sukcesem poświadczającym wartość artystycznych dokonań. Zespół został także laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Tradycyjnego Tańca Ludowego w Rzeszowie pokazując tam pradawny taniec Jeliń, którym ongiś na Bukowinie symbolicznie co roku budzono wiosnę. Anna Delus tak wspominała: Gdy jeliń się budzi, to wiosna się zaczyna – klaśnięcie i już jest. Tak było na Bukowinie, ale tutaj, na Dolnym Śląsku jelinia my nie tańczyli, bo inni się z tego śmiali. We wtorek przed Środą Popielcową podczas zabawy w karczmie przed północą ogłaszano, że będzie jeliń. Koło tańczących mógł wodzić mężczyzna lub kobieta, ale jeleniem był zawsze chłop. Tego jelenia ludzie tańczyli z powagą, inaczej, niże wesołego walczyka. Ostatni taniec przed postem wszyscy musieli zatańczyć – dzieci, mężczyźni i kobiety razem. Potem jednorazowo czynili klaśnięcie w dłonie i tupali nogami, by sprowadzić grzmoty i deszcze na pola. Zwykle wracając z zabawy śpiewali, ale z tej – już nie. Zamykano potem salę i aż do Wielkanocy pozostawała zamknięta.

Mimo zaakceptowania powojennych zmian do Bukowiny tęskniono. Anna Delus: Po naszej bukowińskiej wiosce Dunawiec dziś ani śladu nie zostało. Ruscy kazali wszystko rozebrać do fundamentów. Nie ma tam już nic – domów, karczmy, tylko las posadzono. W 1973 roku było jeszcze trzęsienie ziemi i wszystko się zmieniło, chociaż dawny ogród babci poznałam po jaśminie. Reszta trawskiem zarosła…

Z tamtejszego dziedzictwa pozostało bogactwo tradycji. Ich ostoją są grona rodzinne, gdzie przekazuje się nadal wiedzę jak ma wyglądać i smakować WigiliaWielkanoc, jak trzeba trzymać dłonie podczas tańca. Jak nie zapomnieć brzmienia bukowińskiej mowy pomaga nauka pieśni, gdzie nie wypada zmieniać słów na nowo brzmiące, ani upraszczać melodii. Pieśni Górali Czadeckich zachowały do dziś olśniewający blask starego języka, wielość wątków uniwersalnych ludzkich historii i zwyczajnej prawdy o minionym…

Grupa corocznie uczestniczy w Międzynarodowych Festiwalach Folklorystycznych Bukowińskie Spotkania organizowanych m.in. w Polsce (Jastrowie), Rumunii (Campolung Moldovenesc) i na Węgrzech (Bonyhad).

W 2019 roku zbylutowskie śpiewaczki zostały zaproszone do udziału w cyklu koncertów pt. Pieśni z lasów i pól podczas 54. Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. W programie festiwalowym nazwa Zespołu znalazła się obok nazwisk najwybitniejszych artystów światowego życia muzycznego.

W Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze pokazywane są przedmioty, które zostały przekazane do zbiorów przez Górali Czadeckich ze Zbylutowa. To materialna część ich dziedzictwa ocalała z emigracyjnej przeszłości, m.in.: żarna, które miały się przydać na nowej, nieznanej ziemi, międlica do obróbki lnu, ozdoby i części kobiecych ubiorów, a także wykonane całkiem niedawno bukowińskie pisanki z motywami słonka i grabek…

Mimo przemian współczesności, pamięć o Bukowinie nadal jest pielęgnowana, a relikty pochodzące z tamtej rzeczywistości traktowane z największą pieczołowitością jako symboliczne znaki wspólnie przebytych dróg.

 Henryk Dumin