Zespół "Gościszowianie"
Rok przyznania nagrody:
2021
Kategoria:
Kategoria VI: Zespoły folklorystyczne
Dziedzina:
Muzyka. Śpiew
Region:
Gościszów, woj. dolnośląskie
Przodkowie członków zespołu „Gościszowianie” znaleźli się w Bośni w ostatniej dekadzie XIX stulecia, po długiej wędrówce z północnych rubieży Austro-Węgier. Docierano tam na własny koszt wozami, piechotą, a po części, jeśli kogoś było na to stać, to także koleją. Do dziś mieszkańcy wsi żywo wspominają pierwotne miejsca pochodzenia swych rodzin. Wymieniane są miejscowości: Trześń koło Tarnobrzega, Włodzimierz Wołyński, Grybów… Na obszarze położonym nieopodal Prnjavora stworzyli zwartą społeczność osiedlając się w niedaleko od siebie położonych wsiach: Novi i Stary Martinac, Gumjera, Rakovac, Kunova…
Bytowano najpierw w lepiankach, karczowano lasy pod uprawy, potem budowano domy z własnoręcznie wytwarzanych cegieł. Polacy zasłynęli wśród miejscowych jako zdolni bednarze i kołodzieje. Cieszono się żyznością tamtejszej ziemi. Polska społeczność słynęła z religijności i z reguły nie wchodziła w rodzinne związki z przedstawicielami innych narodowości, chociaż zdarzały się wyjątki. Etos polskości podtrzymywały działania polskiej szkoły na obczyźnie i aktywność „mateczek” zakonnych, które przyjeżdżały do Bośni z Krakowa. Opowiadały o dziejach Polski, a dzieci marzyły, by zobaczyć kiedyś Wawel i pokłonić się królom. W dorosłości wielu z późniejszych reemigrantów to marzenie spełniło.
Zaistniałe pod koniec wojny warunki spowodowały podjęcie decyzji o opuszczeniu Bośni. O wyjeździe zdecydowało zagrożenie ze strony grasujących rozbitych oddziałów ustaszy i czetników. Pozbawieni obrony. Ludność cywilna padała ofiarą agresji zdemilitaryzowanych żołnierzy i zwykłych kryminalistów owładniętych żądzą łupu i chęcią zemsty za udział Polaków w partyzantce. Polskie władze we współpracy z rządem powojennej Jugosławii ustaliły warunki relokacji kilkunastotysięcznej rzeszy Polaków w dość krótkim czasie kilku miesięcy - od wiosny do jesieni 1946 roku. Przesiedlani mogli wziąć ze sobą dobytek ruchomy i zwierzęta. Żałowano miejscowej szczodrej natury z wielokrotnymi corocznie plonami, łagodnego klimatu i pozostawianego dorobku prawie pięćdziesięciu lat. Po ich wyjeździe zaczęła wśród miejscowych krążyć opinia, że wraz z Polakami Pan Bóg także opuścił Bośnię.
Jako obszar zwartego osadnictwa wskazano teren powiatu bolesławieckiego na Dolnym Śląsku. Jednym z 32 transportów mieszkańcy dzisiejszego Gościszowa pod koniec czerwca po ponad tygodniowej podróży na dworzec kolejowy w Bolesławcu. Na miejscu zastano zasiedlone jeszcze przez Niemców gospodarstwa i chłód, który wszystkim doskwierał. Zapamiętano, że lata wcale tego roku nie było, tylko deszcz i zimno.
W Gościszowie zamieszkali prawie wszyscy z Nowego Martyńca. Dzięki zachowaniu wspólnoty mogli dość szybko zaadaptować się do nowych warunków i zacząć budowanie nowej rzeczywistości.
Aleksandra Łaniocha – późniejsza laureatka w kategorii śpiewu solowego na festiwalu w Kazimierzu urodziła się w Nowym Martyńcu w 1944 roku. Została powita w dniu pogrzebu swego ojca zamordowanego podczas najścia bandytów. Owdowiała matka wychodziła codziennie z dziećmi uprawiać pole. Aby nadać rytm wspólnej pracy nuciła pieśni. To obecnie jedno ze źródeł unikalnego repertuaru nie tylko Aleksandry, ale też i całego zespołu,
Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku mieszkańcy założyli zespół śpiewaczy. Mieli sporo motywacji i okazji, aby po swojemu muzykować, śpiewać pamiętane jeszcze z galicyjskich czasów pieśni, a także te, których nauczyli się od serbskich sąsiadów w Nowym Martyńcu. Zapamiętano kilka melodyjnych utworów w języku serbo-chorwackim, ale szczególnie polubiono bałkańskie „koła”, które do dziś tańczy się przy świątecznych okazjach. Trzeba też regularnie spotykać się, aby pojechać na festiwal do Kazimierza, albo przygotować prezentację na jeden z regionalnych konkursów tradycji. Tworzą też „teatry”. Przygotowywany w latach osiemdziesiątych spektakl „Strachy” opowiadał o duchach nawiedzających Gościszów. Jego pomysł powstał pewnego listopadowego wieczoru. Atmosfera sprzyjała, by przywołać żywe wspomnienia ze spotkań z nieznanymi mocami. W opowieściach pojawiły się zjawy i zmory, dusze chodzące po miejscowym kościele – wszystko na podstawie popartych doświadczeniem opowieści członków grupy.
Inne przedstawienie - „Gody, Gody..” nagrodzone zostało podczas Sejmiku Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie. Ilustrowało gościszowskie Wigilie z przyjściem miejscowych Herodów. Chodzenie z Herodem traktowane jest w Gościszowie jako honor. Teatr maszkar zachodzi co roku do każdego domu. Z biegiem czasu zmieniają się tylko kolejne pokolenia kawalerów. Kolędziarze wzięli też udział w konkursie festiwalu w Kazimierzu w latach 80-tych XX wieku zdobywając nagrodę im. prof. Józefa Burszty.
Michalina Ładocha zasłynęła rolą „mocnej” kobiety, która rozgania zbyt długo biesiadujących mężczyzn w „Strachach”. Jako solistka jest laureatką festiwalu kazimierskiego. Tak opowiada: Mój młodszy syn lubił śpiewać na weselach, kiedy bywałam starościną. Śpiewanie na weselach to zawsze był zaszczyt. Teraz najstarszy wnuk ze mną śpiewa. Czasem jedziemy w pole na wozie i mówi wtedy do mnie – „No to, Babciu śpiewajmy!”. Najczęściej jest to „Matulu moja…” – dawna piosenka jeszcze z Galicji.
Na Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych Zespół pojechał ze swymi pieśniami po raz pierwszy w 1987 roku. Uzyskana I nagroda w kategorii zespołów śpiewaczych zwróciła uwagę wszystkich na fenomen śpiewu zachowany w kręgu polskich reemigrantów z Bośni. Ta stosunkowo niewielka grupa etnograficzna licząca w 1946 roku ok. 18 000 osób przechowała na emigracji unikalne pozycje dawnego repertuaru wyniesione z miejsc pochodzenia w XIX stuleciu. Tradycje kultywowane w nowym miejscu traktuje się jak relikwie opuszczonej ponad sto lat temu galicyjskiej ojczyzny. Nadal pilnowany jest kanon wykonawczy i zgodność z przekazem rodzinnym. Festiwal kazimierski zyskał wśród gościszowskiej społeczności szczególne znaczenie. Doceniono formułę festiwalowego konkursu jako prestiżowego miejsca do pokazania własnego dziedzictwa. Po 1987 roku nagrody zdobywano tam niemal corocznie w konkursach dorosłych i śpiewającej młodzieży – śpiewali mężczyźni z grup herodowych, kobiety, młode dziewczyny i dzieci, dorośli pokazali widowisko. Sukcesy wzmocniły potrzebę przekazywania tradycji. Zespół z Gościszowa okazał się najaktywniejszy w tym względzie ze wszystkich grup działających w wioskach zasiedlonych przez rodziny Polaków z Bośni. Wykonują pieśni weselne, miłosne, sieroce, rekruckie, religijne, stare ballady i niesłyszane gdzie indziej dawne kolędy.
Kierownikiem grupy pozostaje Iwona Omiatacz. Jest „mistrzynią korowaja”, którego wyrobu i dekorowania uczyła młodzież, a starszym przypominała o tym, często zapominanym dziś pieczywie weselnym. Jeździła do okolicznych wiosek, gdzie mieszkają krewniacy i realizowała tam działania ministerialnego programu „Mistrz Tradycji”. Jej obydwie córki śpiewają w zespole, synowie pomagają przy widowiskach, co jest zwyczajne także w innych gościszowskich rodzinach. Wieś kontynuuje tradycje głębokiego zaangażowania mieszkańców we wzmacnianie wspólnoty. To kontynuacja doświadczenia ponad stu lat emigracji.
Jednym z ważniejszych dokonań stał się udział Zespołu w Międzynarodowym Festiwalu „Wratislavia Cantans” w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu w 2019 roku. W cyklu koncertów pt. „Pieśni z lasów i pól” grupa wykonała utwory ze swego repertuaru, w tym: „Szesnastego lipca z rana wzeszło słonko krwawo” - wzruszający przykład chłopskiego patriotyzmu, „U jeziora zimna woda” - napomnienie niewiasty o wierności i „Hej nam, hej! W polu na ugorze sam Pan Jezus orze” – rzadko spotykany przykład kolędy śpiewanej zwyczajowo przy żniwach. Po tych występach krytycy muzyczni pisali m.in.: Gdy usłyszałem te głosy wzruszyłem się i kryjąc przed innymi krytykami zgromadzonymi na sali niejedną łzę otarłem. (Jacek Tabisz). Koncert (…) był żywą lekcją historii naszego Narodu (Agnieszka Misiak). W programie festiwalu „Gościszowianie” zaprezentowali się obok trzech innych dolnośląskich zespołów oraz m.in.: Greek Byzantine Choir i Coptic Orthodox Church Choir of Sacred Music.
Zespół znany jest szeroko z talentów w dziedzinie plastyki obrzędowej. Działa tu znana gawędziarka i mistrzyni kraszanek Zofia Ludziak będąca także solistką nagradzaną w Kazimierzu oraz ceniona przez muzealników autorka bibułowych bukietów Maria Kida. Regularnie współpracują z Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze. W 2015 roku zwyczaj chodzenia Herodów, słomiane pająki i inne dzieła Gościszowian zaprezentowano podczas jeleniogórskiej wystawy „Tradycja w przestrzeni czasu. 70-lecie Wielkiej Wędrówki” traktującej o trwałości przekazu tradycyjnego i jego znaczenia w procesie kształtowania się dolnośląskiej społeczności po 1945 roku.
Wielki słomiany pająk ozdobiony mrowiem bibułowych kwiatów został przejęty do berlińskiego zbioru Museum Eurpaeischer Kulturen. Jego replika zdobi obecnie hall domu kultury w Nowogrodźcu. Przy sporządzaniu berlińskiego egzemplarza pracowało w skupieniu przez pięć dni kilka młodszych i starszych członkiń zespołu. Przy komponowaniu całości śpiewały jak zawsze przy pracy stare pieśni. Będąca wówczas z wizytą u nich znana hiszpańska tancerka Nazareth Panadero z Tanztheater Wuppertal stwierdziła: Te kobiety mają w sobie wielkie pokłady pasji, szlachetną niewinność i wewnętrzny blask. To niezwykłe spotkanie.
Raz w roku w wiosce zespół wspólnie z Gminnym Centrum Kultury i Sportu w Nowogrodźcu organizuje letnie święto „Pecenica”. Niedawno z tej okazji reaktywowano obrosłe legendą widowisko „Strachy”. Na pamiątkę bośniackiej emigracji sporządza się wtedy pieczyste z wieprzowiny, bałkańską pitę, czyli cienkie, warstwowe ciasto z nadzieniem jabłkowo-dyniowo-serowym. Serwuje się rakiję – wódkę pędzoną z winogron uprawianych w przydomowych ogrodach. Wyjątkowym smakołykiem są tu także konserwowe papryki faszerowane kapustą o słodko-ostrym posmaku. To pamiątki ponad półwiecza spędzonego w Bośni przez Galicjan. Na konkursy wypieków chlebowych szykuje się corocznie korowaje i pieczone na kapuścianym liściu bochny chlebowe. Podczas regionalnych konkursów tradycji wielkanocnych i wigilijnych do degustacji podawane są żury, kutie, pierogi.
Nie nostalgia decyduje o trwałości tradycji w kręgu gościszowskiej społeczności, lecz jej znaczenie dla wzmacniania grupowej więzi. Tradycja stanowi spoiwo duchowych więzi, które są podstawą społecznej siły na przyszłość. Polscy reemigranci z Bośni doświadczyli utrudzeń emigracji przemierzając rozległe połacie kontynentu w poszukiwaniu najpierw dostatniego, a potem bezpiecznego bytu.
Potrzeba ochrony dziedzictwa tradycji, szczególnie w zróżnicowanych kulturowo nowych regionach Polski zachodniej bywa często niedostrzegana. Warto tutaj poddać refleksji słowa wypowiedziane niedawno przez Karolinę Grimaldi księżną Hanoweru, które można odnieść także do społeczności gościszowskiej:
Tradycja to rozniecanie ognia, a nie wielbienie prochów.
46. Nagroda im. Oskara Kolberga przyznana została „Gościszowianom” w szczególnym roku dwóch jubileuszowych dat: 75. rocznicy przyjazdu na Dolny Śląsk Polaków z byłej Jugosławii i 40. – zainicjowania pracy Zespołu.
Henryk Dumin