Powiększ
Powiększ zdjęcie

Czesław Węglarz

Rok przyznania nagrody:
2019

Kategoria:
Kategoria I. Twórczość plastyczna, zdobnictwo, rękodzieło i rzemiosło ludowe, folklor muzyczno-taneczny

Dziedzina:
Muzyk. Budowniczy instrumentów

Region:
Cisiec, Węgierska Górka, pow. żywiecki, woj. śląskie

Czesław Węglarz (ur. w 1957 r.) z muzyką stykał się od dziecka. Urodził się w rodzinie, w której śpiew i muzyka były stale obecne. Do dziś pamięta wiele piosenek babci i mamy. Dziadek Wojciech zbierał rozmaite instrumenty i grał na wielu, znał mnóstwo melodii z okolic, a w niedzielę, odpoczywając od pracy, grywał na skrzypeczkach. Jako dziecko Czesław przysłuchiwał się jego grze, podpatrywał, z bratem testowali też piszczałki bezotworowe, które dziadek wykonywał. Dziś czasem żałuje, że jako dziecko nie był na tyle dociekliwy, by zapamiętać dokładnie melodie wygrywane przez dziadka. Ojciec Jan grywał na heligonce i muzykował na wiejskich weselach.

Jako szóstoklasista Czesław Węglarz rozpoczął naukę gry na akordeonie. Na lekcje muzyki, dźwigając dziesięciokilogramowy instrument, chodził pieszo do oddalonej o trzy kilometry Węgierskiej Górki. Grywał też na fisharmonii, a potem na pianinie, gdy te instrumenty pojawiły się w domu; a w czasie studiów – na kontrabasie, a także na basie w kapeli o nazwie Torka,którą założył na uczelni.

Folklorem i ludową muzyką na poważne zainteresował się na przełomie lat 70. i 80. XX w., gdy studiując wychowanie muzyczne na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie, zetknął się z folklorystami, muzykami, miłośnikami folkloru i prawdziwymi mistrzami – Adolfem Dygaczem, Ryszardem Gabrysiem oraz Alojzym Kopoczkiem. Instrumentom ludowym i muzyce źródeł pozostał wierny do dziś. Po studiach podjął pracę nauczyciela muzyki w Kamesznicy, a potem Ciścu, równocześnie popularyzując wśród dzieci i młodzieży żywiecką muzykę ludową. Na początku lat 80. postanowił odtworzyć archaiczną kapelę góralską, kupił dudy i sam nauczył się na nich grać. Początki były bardzo trudne, bo to zupełnie inny, nawet kapryśny instrument, wymaga cierpliwości i systematyczności. Jeśli się zrobi dłuższą przerwę w grze na nim, to trzeba go potem cierpliwie i długo stroić. Górale mówią nawet, że „jak się długo nie gra, to się koza gniewo”.

Pierwsze dudy, które nabył, znalazł w ubogim domu w Jałowcu za Koszarawą. „Były bardzo proste, wręcz prymitywne, ze stroikami wykonanymi z jednego kawałka bzu, ale grały” – wspomina mistrz po latach. Zainspirowany opowieściami babci Ludwiki – o góralach żywieckich grających też na gajdach – postanowił nabyć i ten instrument. Na Żywiecczyźnie występowały oba, na dudach grywano we wsiach leżących w dorzeczu Koszarawy, a na gajdach, instrumencie znanym przede wszystkim z Beskidu Śląskiego, w żywieckich wsiach dorzecza Soły. Instrumenty te na pierwszy rzut oka są podobne, jednak w dudach występuje 8, a w gajdach 7 dźwięków, w tych pierwszych powietrze wdmuchiwane jest rurką z zaworem zwrotnym, w drugich natomiast wtłaczane mieszkiem. By uzyskać mocne brzmienie instrumentu – w dudach trzeba mocno dmuchać, a w gajdach równie mocno tłoczyć.

Poszukiwania gajd po żywieckich wsiach nie przyniosły rezultatu, nie stać go było też na zakup tego instrumentu u Ferdynanda Suchego, sławnego wytwórcy gajd z Ustronia, więc postanowił je zrobić sam. Wykonał gajdy na wzór tych zrobionych przez Jana Kawuloka, stając się drugim, zaraz po mistrzu z Istebnej, budowniczym tego instrumentu. Wykorzystał szczątki gajd z Kamesznicy, na worek, tzw. dymlok kupił skórę z kozy, ale największy problem miał z gajdzicą. Czynił wielokrotne próby, aż uzyskał właściwy rozstaw dziurek i ułożenie stroika. Muzykuje na tym instrumencie do dziś. Ma jeszcze rozpoczętą budowę innych egzemplarzy i zapewnioną pracę na kolejne lata. Gry na skrzypcach i innych tradycyjnych instrumentach nauczył się też sam, podpatrując swoich kolegów i doskonaląc swój warsztat.

Jako muzyk, znawca folkloru i tradycyjnego repertuaru przez kilkanaście lat był instruktorem muzycznym Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca Wierchy z Milówki. Swoją wiedzą dzielił się też z innymi działającymi na Żywiecczyźnie grupami folklorystycznymi – z Groniami i Sędziołami z Żywca, Haśnikiem z Węgierskiej Górki, Grojcowianami z Wieprza, zespołem Juhasz Ujsół. Przez wiele lat grą na unikatowych instrumentach pasterskich wzbogacał brzmienie kapeli Ochodzita. Zdarzało się i tak, że pracował w dwóch czy trzech zespołach jednocześnie. Musiał się nieraz dobrze nagimnastykować, zwłaszcza gdy występy czy wyjazdy grup się nakładały. Znany ze swej życzliwości i serdeczności jednak nigdy nikomu nie odmawiał.

Zmysł badacza i poszukiwacza pozwolił mu dotrzeć do starego, zapomnianego repertuaru, do przyśpiewek, pieśni (głównie weselnych) i melodii spisanych od miejscowych gajdoszy przez skrzypka Józefa Szczotkę. Przywrócił je na nowo do ludowego repertuaru, ocalił od zapomnienia. Opracował także zapisy nutowe do Śpiewnika górali polskich oraz Śpiewnika karpackiego. Jego nagrania znajdują się w archiwach Polskiego Radia w Warszawie i Radia Katowice oraz na wielu płytach. Jako znawca folkloru muzycznego górali żywieckich często bywa członkiem jury w prestiżowych festiwalach, konkursach i przeglądach kapel ludowych. Chętnie współpracuje z muzeami i placówkami kultury, służąc wiedzą, umiejętnościami, prezentując unikatowe instrumenty; propaguje i promuje folklor muzyczny Żywiecczyzny. Bierze udział w programach telewizyjnych i radiowych, w audycjach o walorach dokumentalnych i edukacyjnych.

Znany jest jako wspaniały i cierpliwy pedagog oraz wychowawca młodzieży. Prowadzi Zespół Dziecięcy Małe Cisy przy Zespole Szkół w Ciścu, a w Państwowej Szkole Muzycznej w Żywcu klasę instrumentów ludowych, jedną z dwóch działających w Polsce. gdzie uczy gry na dudach, skrzypcach, basach, piszczałkach i okarynie. Współpracował z Fundacją Braci Golec, dając lekcje grania na gajdach i dudach. Pracując z młodymi ludźmi, zaszczepia w nich miłość i szacunek do tradycji i kultury, do muzyki ludowej, tradycyjnych instrumentów, gwary, repertuaru muzycznego własnej ziemi, ale i sąsiadów, zachęca, by w poszukiwaniu repertuaru sięgać do własnej kultury, korzeni. Nauczył i wychował świetnych muzyków oraz budowniczych instrumentów. Jego wychowankowie zdobywają nagrody i wyróżnienia na największych w Polsce festiwalach i przeglądach folklorystycznych w kategoriach instrumentalista, mistrz i uczeń oraz w konkursach kapel.

Czesław Węglarz jest laureatem licznych nagród i wyróżnień. W 1980 r. zdobył pierwsze miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Gry na Instrumentach Ludowych w Ciechanowcu, grając na ligawce. Zdobywał także nagrody w Konkursie Gry na Unikatowych Instrumentach Ludowych w Wieprzu koło Żywca. W 1986 i 1997 r. został laureatem w konkursie Duży – Mały na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, a w 1993, 1999 i 2002 r. otrzymał Złote Żywieckie Sercew kategorii Mistrz i Uczeń na Festiwalu Folkloru Górali Żywieckich w Żywcu. Na tym ostatnim festiwalu w 1990 r. zdobył podobne „Serce” w kategorii instrumentalista. Jest też kilkakrotnym zdobywcą, wraz z Zespołem Pieśni i Tańca Wierchy z Milówki, Złotego Żywieckiego Serca oraz Złotej Ciupagi na Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem. W 2018 r. otrzymał w Kazimierzu Dolnym Basztę dla najlepszego solisty instrumentalisty, wyróżnienie niezwykle przez twórców cenione. W tym samym roku Czesław Węglarz uhonorowany został prestiżową nagrodą Muzyka Źródeł, którą Polskie Radio wyróżnia wybitnych artystów ludowych. Na koncercie zaprezentował się z rodzinną kapelą – córką i synami, którym przekazał i w których zaszczepił miłość do góralskiej muzyki.

Wszystkie jego działania służą podtrzymywaniu tradycji gry na instrumentach ludowych, przedłużaniu ich życia, czynione są po to, byśmy się mogli jeszcze długo zachwycać ich dźwiękiem, by nie zaginęła zbyt szybko muzyka, piosenki z trudem wyszukane i na nowo wylansowane z zaginionych zbiorów, by przetrwała tradycja i kultura śpiewu oraz gwara, czyli to wszystko, co tworzy kulturę górali żywieckich. Czesław Węglarz to prawdziwy ambasador Żywiecczyzny. To wspaniały nauczyciel i niezrównany mistrz.

 

Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko